Dzień 42, Cantiano – Gubbio

(A.)

Poranek, w którym po raz pierwszy nie musiałyśmy zmagać się z budzikiem tylko we dwie. Kiedy nastał czas na wstawanie i usłyszałyśmy zaspane pytanie Ani „Ej co Wy robicie?” już wiedziałyśmy, że to będzie dobry i pełen radości dzień! Mimo, że w nocy padało, liczyłyśmy na to, że rano będzie pogodnie. Niestety tuż przed naszym wyjściem, znów zaczęło padać, ale dzięki temu miałyśmy chwilę na przeczytanie Ewangelii na ten dzień. A co w niej było – polecam zajrzeć  Mt 20, 1-16 (KLIK). Na dobry początek dla Ani. Pan Bóg lubi zaskakiwać.

IMG_0744

Gór ciąg dalszy. Ledwo zaczęłyśmy górską wędrówkę, a deszcz znów powrócił i trzeba było wskoczyć w peleryny. Nie obyło się też bez przygód. Mijałyśmy stado owiec. Pies, który je pilnował zaczął na nas warczeć i biegł wzdłuż ogrodzenia. Wszystko było pod kontrolą do momentu, aż ogrodzenie się skończyło i mógł on swobodnie wybiec i nas pogryźć. Naprawdę nie wyglądał na „miłego”. Paulina szła z przodu, a my na moment zamarłyśmy. Zwłaszcza ja, która panicznie boję się psów. Ale dzięki temu Ania mogła zrobić gest miłosierdzia – zaczekała na mnie z wyciągniętą ręką.. Pies jeszcze przez chwilę poszczekał i odszedł. Stresik był niesamowity. Ale to jeszcze nie koniec obcowania z dziką zwierzyną. Okazało się, że za moment trzeba było się przedrzeć przez stado koni. My byłyśmy spanikowane, a one chyba jeszcze bardziej na nasz widok, bo wszystkie zachowywały się, jakby oszalały. Na szczęście żaden na nas nie skoczył i po chwili mogłyśmy się już z tego śmiać.

Deszcz nie ustępował, więc standardowo pragnęłyśmy znaleźć się w kawiarni. Perspektywa była bardzo słaba, bo nie przechodziłyśmy przez żadne miasteczka. Ale po cichu wierzyłyśmy, że stanie się cud. I tutaj kolejny raz Pan Bóg dał nam wspaniały prezent na odludziu. Poniżej dowód. Jakieś takie śmieszne zdjęcie, ale jedyne wspólne, więc niech będzie.

20150819_091207

W Gubbio było kilka kościołów. Postanowiłyśmy pójść do pierwszego spotkanego po drodze. Okazało się, że jest tam prowadzony Dom Pielgrzyma, w którym noclegi są płatne. Do tej pory udawało nam się zawsze nocować za darmo, więc i tym razem nie mogło być inaczej – pozwolono nam spać na podłodze. A w momencie jak już miałyśmy dach nad głową znów zaczęło mocno padać i rozpętała się wichura. Ale wtedy byłyśmy już bezpieczne:)

Komentarz